Wishbone Ash.html
Dawno temu wpadłem na pomysł aby stworzyć strone o pewnym zespole, który chyba najbardziej i najgłębiej wtłoczył mnie do wnętrza muzyki Rockowej. Stona znajdowała się na serwerze wishbone.p4u.pl. Niestety od pewnego czasu strona nie istnieje. Prawdopodobnie poprzedni administrator zrezygnował z utrzymywania wielkiej bazy. Byc może obecność plikow audio na to wpłynęła.
Wiem.onet.pl
A tyle możecie się dowiedzieć z onetu:Wishbone Ash, brytyjska grupa rockowa założona w 1969. Popularność zdobyła na początku lat 70. Wykonywała repertuar hardrockowy, także wiele ballad, ze szczególnie interesująco aranżowanymi partiami gitarowymi i partiami wokalnymi traktowanymi często instrumentalnie. Z czasem zespół próbował wzbogacić swe utwory o brzmienie instrumentów klawiszowych i orkiestry - nie udało mu się jednak osiągnąć pierwotnego sukcesu.
Płyty, które lubię
Wybrana dyskografia: Wishbone Ash, Pilgrimage, Argus, Live Dates, Locked in, Classic Ash, Just Testing, Raw to the Bone, Nouveau Calls, Here to Hear, Strange Affair.Powiem szczerze i BTW, że mizerna jest opowieść o Wishbone Ash, jaką można znaleźć na onecie.
Wishbone Ash to potęga jesli chodzi o ballady. Może nie stworzyli najbardziej znanych. Jednak grają je chyba najlepiej.
Zestawie tutaj kilka albumów w kolejności celowo dobranej, celowo niechronologicznej. Są jakby losowo wyciągnięte z kapelusza: tyle udało mi sie wytargać z mojej nieistniejącej już strony:
Live Dates II - 1980
Ten album koncertowy został wydany w Europie i w całym wolnym świecie, ale nie ukazał się w USA. nie bede się rozwlekał za bardzo. To poprostu piękna płyta. Wyrażając się szczerze, słyszałem ją w kawałkach. i nie usłyszałem jeszcze wszystkich utworów. Większośc informacji na temat tego albumu usłysząłem od osób nagrywajacych całe płyty za pomocą szpulowców w latach 70-tych.
Mało jest wielkiej muzyki, która mogłaby się szczycić tak wielką ekspresią. Nie dziwie się ze wiele osób po przesłuchaniu tego albumu bierze się za słuchanie od nowa.
Na uwage zwraca Utwór Persephone, nasłuchałem się o nich legend (w wersji . Utwór w wersji koncertowej jest świetny. Nie usłyszymy tu typowego napierdalania na gitarze. Nikt na chama nie bedzie wpieprzał solowek do gardła. nikt niebedzie wyciągał 25 dźwięków na sekunde, jednak nie jest to muzyka łatwa do zagrania, a o muzykach ciężko jest nie powiedziec wirtuozi gitar. Wszytkie dźwieki są zagrane bardzo profesjonalnie, brzmienie albumu tez jest niczego sobie i jest bardzo nowoczesne. nie ma chyba nic ciekawszego jak brzmienie pełnego dwuhuckburgerowego Gibsona flying-V
Skład:
Andy Powell
Laurie Wisefield
Martin Turner
Steve Upton
Produkcja:
Recenzja: *****
Argus - 1972
Jest to trzeci album grupy. Podobnie jak dwa poprzednie świetny. Wg wielu ludzi jest najlepszy w dyskografii zespołu.
Wszystko na nim jest charakterystyczne, począwszy od harmonijnej wspolpracy obu gitar. Perkusja jest bardzo rytmiczna i nietypowa. Solówki są bardzo balladyczne i stonowane, fantazyjne. To trzeba po prostu usłyszeć.
Zaczyna się od bezperkusyjnej gry gitar i wokalu. To utwór Time Was. Koniec utworu staje się dynamiczny, wchodza lekko przesterowane gitary i perkusja.
Po czym zmniejsza się tempo barwa gitary i wkraczamy do Sometime World, ten utwor tez przyspiesza na końcu. By po nim trafić do fenomenalnie zagranego Blowin Free. Z charakterystycznym intrem na cleanie. Po czym wpada perkusja i fabuła utworu staje się bardziej rozbudowana. Pojawia się wokal i kolejne zwolnienia tempa napełnione delikatnymi solóweczkami.
Po czym zaskoczy nas z wojskowym werblem i ciekawym rifem The King Will Come. Również harmonicznie uzupełniony dualnym zestawem gitar solowych.
Leaf and Stream to kolejne ubarwienie harmonii gitar przedsiębwzięcie. Wypełniony delikatnymi dobrze wkomponowanymi solówkami z delayem.
Gdy te delikatne granie się kończy wchodzi bardziej agresywnie (choć w porównaniu do innych kapel i tak delikateńkie) inro nastepnego utworu: Warrior. Typowe hardrockowe podejście, wyczekiwania i nagłego wybuchu emocji - powodujące wydobycie ciarek z pleców. Tutaj solo wstepne zagrane jest po mistrzowsku jak na sprzęt obecny w tamtych czasach jest calkiem szybko i barwnie.
Na końcu albumu pojawia się Throw Down The Sword. Proste gitarowe intro, pasujace do marszu + prosta perkusja i kilka chwytów gitarowych ustawionych w dość długi ciag zdarzeń i bardzo expresywna solówka dwugitarowa.
Locked In - 1976
W Wishboneach nastały gorsze czasy. Praca między ludzka nie układała sie juz jak kiedyś. Nastapiły problemy z wytwórnią. Był to pierwszy z dwuch albumów jakie ukazały się w stanach pod banderą Atlantic Records. MCA zdecydowało, ze nie będą wydawały następnych albumów grupy, a było to spowodowane mała sprzedażą krążka There's The Rub. Producentem tej płyty jest człowiek związany z Allman Brothers i Lynyrd Skynyrd. Powiedzmy szczerze to cód że zespoł się nie rozpadł po tym albumie. Dziwny jest ten album. Użyto innego sprzętu niz na "standardowych" Ashach, słychac tu inne przystawki gitarowe. She Was My Best Friend to dość nabita uczuciami balladyjka. Dość fajnie się słucha. Ale albumowi brak tej wewnętrznej energii. I słychac jakgdyby fałszowanie wokalisty. Ale według mnie płyte lepiej ocenie niz goście z www.wishboneash.com - postawie jej dwie gwiazdki gdyz nie propaguje techno. Na uwage zasługuje przedziwny instrument zastosowany w Rest In Pace. Jakgdyby elektryczna harmonijka ustna. Ale nazwa utworu... czy może jest ona pogrzebem dla "starego" Wishbone Ash (od łac. Requescant In Pace, RIP).
Band Members:
Andy Powell
Laurie Wisefield
Martin Turner
Steve Upton
Produced By: Tom Dowd
Review: **
Live In Geneva - 1995
Utarło się spojrzenie na zespół Wishbone Ash pod pryzmatem jednego niepowtarzalnego, idealnego składu zespołu. Jednak płyt Live In Geneva pokazuje, że nawet w tym bardzo zmienionym składzie duch Wishbone Ash może zostać zachowany.
Skład:
Andy Powell
Roger Filgate
Tony Kishman
Mike Sturgis
Produkcja: Wishbone Ash
Recenzja: *****
There's The Rub - 1974
Kolejna świetna plyta, ciężka do zdobycia, dostałem ją kiedyś w prezencie od pewnego internauty z daleka. Ted Turner został zastapiony przez innego fenomenalnego gitarzyste Lauriego Wisefielda, z formacji Home.
Który zagrał tu fenomenajlne wprost solówki! Po latach odnajduje swoje pierwotne pasje tym zespołem i musze powiedzieć, że te solówki niczym nie ustepują Vaiom i Satrianiom. Zagrane sa na czystych przesterach i małej ilosci sprzetu. W dodatku z pasją i rytmiką.
Pierwszy utwór Silver Shoes jest bardzo nabity dźwiekami aż kipi. Około połowy usłyszymy wśród zgiełku bardzo skomplikowaną solówke.
Wisefield wzbogacił gre wishbne ash o przejścia i coś fenomenalnego około połowy utworu 3min50sek
Drugi utwór zaczyna się wstepem z charakterystycznym pulofowym zejsciem i kilkoma powtórzeniami i wtedy wchodzi druga gitara następnie riff. Ogólnie dużo podkładu i solowek.
Nastepnie jest Persephone ze świetnym solem świetnym intrem dobrym podkładem i przemyślana konstrukcją, ciekawym przejściem do niespotykanego, gdzie indziej zaaranżowania. Cudownym tremolo przed solówką. Oczywiście na legendarnym Gibsonie Flying V.
Po niej Hometown z rozbudowanym podkładem i uzupelnieniami z mistrzowskimi solówkami. Troche przypominajace Satrianiego. Ale tylko w prędkości.
Potem jest Lady Jay - bardzo przyjemne w słuchaniu rękodzieło. Widać tu nute klasyki i ogrania w temacie.
I zwięńczający FUBB Długi bezwokalny utwór instrumentalny.
Album nie sprzedawał się dobrze - zawiodła promocja. Może tez był za dojrzały jak dla fanów Wishbone Ash.
Nouveau Calls - 1987
Miles Copeland manager zespołu poprosił Wishbone Ash do ponownego scalenia się. Efektem tego był dość udany album Nouveau Calls.
Charakterystyczną cechą tego albumu jest brak wokalów. Ani mru mru. Nikt nie śpiewa. Wszystko zostało znakomicie zrekompensowane przez gitary, bas, perkusje i reszte sprzętu. Te nowe spotkanie po latach zaowocowało jednym z najlepszych albumów Wishbone Ash.
Szkoda, że tak mało na płycie utworów...
Skład: Andy Powell Ted Turner Martin Turner Steve Upton Produkcja: Martin Turner & William Orbit recenzja: ****
Live Dates - 1973
Jest to pierwszy album koncertowy Wishbone Ash, nie licząc Live In Memphis... który był demonstracyjny. Płyta pokazuje nam co mogli zagrać Wishbone Ash na koncercie w roku 1973. Znalazły się także utwory z płyty demonstracyjnej (Phoenix).
Polecam płyte tym wszystkim, którzy chcialiby sie dowiedzieć jak powinien być nagrany prawdziwy album koncertowy
Skład:
Andy Powell
Ted Turner
Martin Turner
Steve Upton
Produced By:Wishbone Ash
Recenzja: ****
Strange Affair- 1991
Razem ze Strange Affair nastapiły zmiany w składzie zespołu. Założyciel i członek Wishbone Ash - Steve upton powiedział, ze woli zajmować się zamkiem dla Milesa Copelanda niz występowac w Wishbone Ash choćby raz. Częściowo na bębnach wystąpił Robbie France, aby byc potem zastąpiony przez stale przez Raya Westona. Ale nie ma źle. Zmienił się co prawda styl muzyki. Jest bardziej potulna, mniej energii wkładanej. Ale są ciekawe utwory, przynajmniej raz trzeba je posłuchać. Płyta nieźle się sprzedawała.
"Wings Of Desire", "Strange Affair" and "Standing In The Rain" to prawdziwe hiciory. niektórzy mówią że na tym krązku znalazły się najlepsze dokonania Ashów.
Band Members:
Andy Powell
Ted Turner
Martin Turner
Robbie France
Ray Weston
Produkcja: Martin Turner
Recenzja: ****
The Best Of Wishbone Ash - 1997
MCA zdecydowało się na wydanie składanki. Utwory z płyty zostały nieco odświerzone i nagrane na nowo.
Dodano akustyczną wersje Blowin' Free i Lorerei z koncertu. Wszystko zostało zremasterowane przez Terese Malham z MCA. Dźwięk jest czystszy niż w poprzednich edycjach. Nie mam tej płyty, ale wszyscy mówią że świetnie się jej słucha.
Skład:
Andy Powell
Ted Turner
Martin Turner
Steve Upton
Produkcja: nie podano
Recenzja: ***
Here To Hear- 1989
Można tu zauwazyć podobne wątki wykonawcze, jakie Wishbone Ash dostarczała nam na swoich pierwszych płytach. Widac tu także szczypne innowacji, jakiejś nowości, zastosowania wiekszej ilości sprzętu grającego. Szczególnie dosc dziwnie brzmiąca, prosta solówka gitarowa w Cosmic Jazz i jakies dodatkowe urządzenie syntezatorowe udawające cymbały. Ale cos mi podśmierduje tutaj popem :)) jednak musze powiedzieć, że płyta ma charakterystyczne brzmienie. Bardzo fajnie sie jej słucha. Polecam wszystkim rockomaniakom. Na uwage zasługuje Keeper Of The Light.
Skład:
Andy Powell
Ted Turner
Martin Turner
Steve Upton
Produkcja:
Recenzja: ****